Bardzo niewiele brakowało, żeby ROSA Radom sprawiła sensację w Atenach i w meczu Ligi Mistrzów pokonała tamtejszy AEK. Gospodarze zdołali się jednak wybronić, doprowadzili do dogrywki, a zdziesiątkowane Radomskie Smoki, nie zdołały już stawić czoła miejscowym. Szkoda, bo pierwsze zwycięstwo zespołu z Radomia w Basketball Champions League było na wyciągnięcie ręki.
Jeszcze w żadnym z dotychczasowych, europejskich występów, ROSA nie była tak blisko wygranej. Nie dość, że prowadziła przez zdecydowaną większość meczu, to przy remisie miała ostatnią akcję. Kiedy piłkę w ręku miał Kevin Punter, stać mogło się wszystko. Amerykanin w swoim stylu zakręcił obrońcą, wyszedł w górę, rzucił, ale piłka dotykając obręczy, nie wpadła do kosza. Dogrywka była pewnego rodzaju loterią, ale przede wszystkim czasem, w którym Radomskie Smoki grały już bez Patrika Audy, Jarosława Trojana, Igora Zaytseva i Michała Sokołowskiego. Wszyscy musieli opuścić boisko za pięć fauli, często odgwizdywanych w wątpliwych sytuacjach…
Początek, tradycyjnie ROSA miała zabójczy. Dobrze funkcjonowała obrona, a w ataku radomianie postawili głównie na rzuty z dystansu. I trafiali! Ryan Harrow, Michał Sokołowski, a potem Igor Zaytsev, który podobnie jak trzy dni wcześniej w Szczecinie, zaliczył prawdziwe „wejście smoka”. Przewaga rosła, ale już wtedy zaczęły się problemy radomian z faulami, które później stały się ich prawdziwą zmorą.
ROSA trzymała dystans bardzo długo. Dopiero w czwartej kwarcie, kiedy na ławce musieli siadać kolejni zawodnicy z Radomia, AEK zaczął na poważnie odrabiać straty. Ateńczycy rozpędzili się, wyszli nawet na prowadzenie, ale nasi gracze jeszcze raz pokazali charakter. Doprowadzili do remisu i mieli całe 24 sekundy, żeby zakończyć piłkę meczową. Gospodarze mieli jednak jeszcze w zanadrzu możliwość dwóch fauli bez konsekwencji, skrzętnie to wykorzystali i dlatego ostatnia próba Kevina Puntera musiała być szybka i chyba stąd niedokładność. No i przyszła ta nieszczęsna dogrywka…
Chwile grozy, wszyscy którzy dobrze życzą ROSIE przeżyli pod koniec czwartej kwarty. Ryan Harrow stanął tak nieszczęśliwie, że „uciekła” mu stopa i z grymasem bólu padł na parkiet. Do ławki został sprowadzony przez kolegów, wydawało się, że radomianie stracą na dłużej jedynego, nominalnego playmakera. Na szczęście uraz nie okazał się groźny i po niedługim czasie,Amerykanin wrócił do gry.
AEK ATENY – ROSA RADOM 96:92 (13:20, 23:23, 17:18, 27:17, d. 18:14)
AEK: Harris 18, Green 15 (1), Larentzakis 13 (2), Mavroeidis 10, James 6 oraz Sakota 18 (6), Elonu 9, Xanthopoulos 4, Barlow 3 (1).
ROSA: Punter 23 (3), Harrow 15 (1), Sokołowski 13 (3), Auda 9, Trojan 4 oraz Zaytsev 21 (2), Witka 5 (1), Bojanowski 2, Piechowicz 0, Zegzuła 0.